niedziela, 5 lutego 2012

Magiczne słówko?

Każdy z nas nauczył się powtarzać po dorosłych trzy magiczne słowa: proszę, dziękuję, przepraszam.
Byłam kiedyś świadkiem dyskusji pewnej dziewczynki z jej tatą. Motywem przewodnim krzyków i złości był zakup czipsów. Dziewczynce zakupiono przysmak i wszyscy w domu zastanawiali się czy padnie magiczne słowo... Cisza była na tyle wymowna, że wreszcie ktoś nie wytrzymał i mówi: Aniu, może jednak powiesz magiczne słówko, bo chyba się za to należy... A ktoś inny z gości odpowiada: Tak, w tej chwili!
Dowcip opowiedziany we wstępie jest czysto sytuacyjny. Zrozumiemy go wtedy, gdy doświadczymy irytacji dziecka spowodowanej niespełnieniem tego co dziecko chciało. Ktoś z Was pewnie spyta, czy było warto poddawać się żądaniom dziecka. To akurat w tej chwili nie ma żadnego znaczenia.
Od czasu, gdy pracuję z dziećmi widzę, że im młodsze dziecko tym szybciej rozumie znaczenie tych jakże "magicznych" słów. Są one niewątpliwie magiczne, bo trudno przechodzą przez gardło dzieci starszych. Co zatem dzieje się z magią? Pryska?
Ostatnio próbowałam nakłonić jedną dziewczynkę do powiedzenia słowa "proszę", gdy miałam podać jej napój. Widziałam jak bardzo opiera się przed wymową.
Może to wynika z faktu, że tymi słowami operujemy dopiero wtedy, gdy chcemy wypaść pozytywnie w społecznej ocenie? Widziałam w jej oczach minę, która mówiła, że ona stosuje inne manipulacje.
Podobnie jak dzieci widzimy w nich magię tempa reakcji, zmiany mięśni twarzy, które zapodają uśmiech gdy pada forma grzecznościowa. Czy to nie jest forma manipulacji?
W pewien sposób tak - grzecznościowy, łagodny, z poszanowaniem drugiej osoby. O takiej magii mówimy,  gdy mamy przekazać dziecku charakter relacji.
Należy to tłumaczyć dziecku, gdy chcemy mu zwrócić uwagę. Czy dwulatek zrozumie czym jest łagodność albo poszanowanie? Tak. Poprzez obserwację nas, dorosłych.
Czy my dorośli wspominamy magiczne słowa? Czy widzimy w nich magię?
Polecam praktyczne ćwiczenia:
Kochanie, czy byłbyś tak uprzejmy podać mi łyżeczkę do herbaty, proszę.
Misiu, jakie piękne róże! Dziękuję!
Aniu, przepraszam za to, że wzięłam twoją bluzkę bez pozwolenia.
Jeśli pokażemy dziecku praktyczne zastosowanie tych 3 magicznych słów, jestem pewna, że zrozumie czym jest łagodność i poszanowanie drugiej osoby.
Dziękuję za uwagę. ;-)




sobota, 4 lutego 2012

Diagnoza sprawy małej Madzi

Sprawa małej Madzi ciągnie się w mediach od półtora tygodnia. Liczne konferencje, blogi, notki prasowe... Śledzę ten temat bo nie mogę znaleźć odpowiedzi na jedno zasadnicze pytanie... Gdzie w tym całym medialnym szumie tkwi troska o "dobro rodziny"? Tylko w dniu dzisiejszym znalazłam cztery noty związane z opisem sytuacji kobiet-matek dzieciobójczyń. Cztery do szpiku liter opisane historie matek, które nie poradziły sobie z sobą; swoimi słabościami; wsparciem (a właściwie jego brakiem) partnera, którego wiecznie nie ma i który nic nie widział.
W odpowiedzi na negatywne noty dnia dzisiejszego uzyskuję informację zwrotną od rodziny, że stworzenie Pracowni Odkrywczego Rodzica (www.OdkrywczyRodzic.pl) to strzał w dziesiątkę.
Gdy pytamy co ludzie sądzą o naszym pomyśle, komunikaty są jak najbardziej pozytywne. To jest potrzebne, to świetny pomysł, trafia w niszę na rynku psychologicznym. Ale gdy pada drugie pytanie: Czy skorzystałabyś/skorzystałbyś ze wsparcia w opiece i edukacji swego maleńkiego dziecka, spotykam się z ciszą i spuszczeniem głowy. Ciekawe zjawisko.
Czy jest to obawa przed odsłonięciem swoich ciemnych stron emocji i uczuć rodzicielskich? Czy może każdy (jak mama Magdy) ma coś do ukrycia i kłamstwem ucieka od prawdy.
Na jednym z wystąpień mama Magdy miała spuszczoną głowę i była cicha. Przybrała tą samą postawę, jak Ci rodzice, którzy boją się siebie, własnego dziecka i problemów jakie ich spotykają. Zatem pokuszę się o postawienie hipotezy, że mama małej Madzi wystraszyła się ogromu problemu jaki ją dotknął. Nie wnikam co faktycznie przyczyniło się do śmierci dziecka. Wszyscy wiemy jaki był potencjalny ciąg wydarzeń związanych z odejściem Małej.
Nie wiem, czy powinno się za to zlinczować matkę. To niepedagogiczne, prawda?
Ale wiem na pewno, że w przypadku takich matek warto pytać, czy skorzystałaby Pani ze wsparcia. Jeśli ktoś spuszcza głowę i oczami unika kontaktu, zapewne potrzebuje troski... o dobro rodziny. A wtedy mamy prawo działać nim będzie za późno.